Zaczarowany konsument.

Pewnie już nie raz obiło Ci się o uszy, że sklepy stosują tricki marketingowe. I tak samo pewnie nie raz wyszłeś/aś ze sklepu z czymś zbędnym. Ja też! Staram się być świadomym konsumentem i nie być podatną na żadne czary mary. Mówi się, że ktoś kupuje oczami, albo zjada coś oczami. To twierdzenie nie wzięło się bez powodu. W tym poście zamieszczę podstawowe zaklęcia sklepów (szczególnie sieciówek) oraz 5 żelaznych zasad świadomego konsumenta.



Kolor - każda promocja jest oznaczona w krzykliwych barwach. Żółte i czerwone tablice z czarnymi elementami aż krzyczą by kupić to co reklamują.

Reklama - powtarzana X razy, w kółko, bezsensowna, ale wpadająca w ucho muzyczka. Nie chodzi o to by się podobała, ale trafiała do naszej podświadomości.

Światło - na dziale z owocami i warzywami zawsze jest inne. Świeże produkty błyszczą i kuszą intensywnym kolorem (które światło potęguje).

Zapach - najczęściej rozpylane zapachy w sklepie to aromat świeżego pieczywa. Nie zwracamy na to uwagi, ale skutecznie wzmaga to chęć kupienia czegoś jeszcze.

Muzyka - uspokajająca, ale jednocześnie wprawiająca w dobry nastrój. Jestem wybredna w tej kwestii i prawie zawsze muzyka w sklepie nie jest dla mnie tłem, wręcz mnie irytuje. 

Koszyki i wózki - o ile koszyk jest na kilka produktów i ma dobry rozmiar, o tyle wózek to czarna dziura. Wkładasz 1zł do specjalnego pojemniczka, który zwalnia blokadę, wyciągasz swój pojazd z wagonika innych i jedziesz nim po sklepie. Niby coś wrzucasz, ale ciągle jakby było tam zbyt pusto. Przypadek? (Nie sądzę!) Głębokość wózka jest dostosowana tak, aby był baaardzo pojemny. Nawet robiąc spore zakupy on wydaje się pustawy. Wtedy klient myśli "dorzucę jeszcze X, a do tego może Y, przyda się".


Tylko i aż - słowa, które są wciskane zanim lektor wypowie cenę. Wypowiadane z dziką radością i głośniej niż komunikat przed nimi. Coś kosztuje tylko 399zł, a było za 439zł. To co wykrzyczane bardziej skupia uwagę klienta.

Skreślona cena - o tym jak głupi to zabieg powstało już tysiące memów w internecie. Cel? Każdy wie, że chodzi o to, by wzbudzić w Nas euforię na widok tego, że mięso mielone kosztowało 10zł, a teraz jest za 6zł. Przecież takiej promocji nie można przegapić, a fakt, że mięso jest za 5zł w normalnej cenie? Kto na to patrzy...

Ostatnio chłopak zauważył to. Powiększyli cenę, która jest skreślona, żeby rzekoma przecena była większa, a że mało kto czyta tzw. mrówki to ludzie się łapią. Tyle tylko, że promocja i tak jest, ale nie 60gr a 30gr


Końcówka ceny - sławne 99gr. Jeśli coś kosztuje 4 złote to przyjmujemy to do wiadomości od razu. Jednak mózg łatwo oszukać. Coś za 3,99zł to podświadomie dla mózgu bardziej 3 niż 4. Tym sposobem na paragonie mamy kilka złotych więcej niż powinno być, a przynajmniej tak się wydaje. 

 Zdanie, które ostatnio nagminnie słyszę: 
Czy może być bez grosika?

Ostatnie pokuszenie - półka przy kasie. Czego tam nie ma? Gumy do żucia i nie tylko takie gumy, leki, batony, lizaki, pomadki do ust, plastry, papierosy i wiele innych. Sklep zakłada, że klient powinien stać w kolejce do około 5 minut. Po tym czasie staje się nerwowy, a bez kolejki tego wszystkiego nie poogląda i się nie skusi. Dlatego na 30 kas są otwarte tylko 4.


1. Nie idź głodny do sklepu. Zrobisz w ten sposób nadprogramowe zakupy.

2. Czytaj daty ważności - hit tygodnia może być z krótką datą przydatności, dlatego chcą go wyprzedać.

3. Orientuj się w cenach. Nie chodzi tu o latanie z notesem do sklepu i skrupulatne spisywanie cen, a potem umieszczanie ich w Excelu i robieniu wielkiej bazy. Ta orientacja przychodzi w sumie sama z czasem. Coś może wydawać się tanie, ale robiąc zakupy do domu regularnie, wiemy czy coś opłaca się kupić.

4. Nie kupuj oczami. W sklepie wszystko wydaje się takie fajne i potrzebne. Wazon ma super kolor, a tej czekolady jeszcze nie jadłam, do szamponu jest odżywka (nie w promocji), a czerwony lakier do paznokci niby mam ale w innym kolorze. Przynosząc zakupy do domu bywa, że żałujemy, że coś kupiliśmy, odnosić nie ma sensu i zostaje.

5. Rób listę zakupów. Przemyśl i spisz to czego naprawdę Ci potrzeba. To ćwiczy silną wolę, bo będąc już w sklepie, w którym działają jakieś czary, o których pisałam wyżej, bardzo łatwo kupić coś dodatkowego i zbędnego. Bywa, że przypomni się coś na miejscu i trzeba to kupić np. mąka. 


Stosuję się do tego co tu napisałam, ale też jestem człowiekiem i kupię kisiel w saszetce, bo teraz są nowe smaki :) Bywa, że wchodzę do sklepu głodna i kończy się to w wiadomy sposób. Pracuję nad tym i wychodzi mi to coraz lepiej. 


Planuję post o sposobach na oszczędzanie pieniędzy. 
Daj znać w komentarzu, czy jesteś podatny na marketingowe czary i jakie są Twoje sposoby na świadome zakupy.

Komentarze

  1. Temat wałkowany setki razy, ale warto raz na jakiś czas przypomnieć szaremu ludowi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, wałkuje się to tyle razy, ale ludzie i tak nie myślą. Jeśli chociaż jedna osoba wyniesie coś dobrego z mojego posta to będę zadowolona :)

      Usuń
  2. No ja nie należę do świadomych konsumentów. Wchodze i chcę kupić wszystko - mój portfel opłakuje to do końca miesiąca. Mogłaś napisać też o przekazach podprogowych, które stosują głównie w kinach. Mega ciekawa sprawa. Lubię czytać twoje posty, są lekkie i przejrzyste.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :) Przekazy podprogowe w kinach - pewnie masz na myśli reklamę Coca Coli w jednek klatce filmu, gdzie oko to rejestruje, a w świadomości tego nie ma. Z tego co wiem to jest to zakazane, ale właśnie światło czy zapaszek chlebka kusi Nas nieświadomie.

      Mój portfel też czasem płacze :D Szczególnie jak zrobią w Rossmanie -40%.

      Usuń
  3. Ja zawsze czytam datę ważności :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jestem jak najbardziej świadomym konsumentem :) Zawsze biorę tyle pieniędzy żeby starczyło na zakupy które muszę zrobić, na pierdoły wtedy (nawet jakbym bardzo chciała) nie mam pieniędzy- to jest dobry sposób na nauczenie się robienia dobrze zakupów :D Czasem lepiej mieć tylko 5 zł na pieczywo przy sobie niż wypchany portfel. Ostatnio chodziłam po galerii za naszyjnikiem ale nic nie kupiłam, bo mimo że były ładne to 40 zł w życiu nie dam, bo wiem że jestem w stanie kupić to samo za 10-15 zł w pepco czy w internecie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam tak, że włącza mi się opcja "skąpiec" i mimo, że ludzie coś kupują, a ja wiem, że znajdę to taniej to chodzę, aż kupię taniej. Robię tak właśnie w kwestii biżuterii, bluzek, torebek, butów. Zwykłe trampki w sieciówce są za 50zł a na targu za 20zł. Za 30 zł kupię sobie kolejną parę albo coś innego. Myślę, że to dobra cecha.

      Usuń
    2. Jak najbardziej :) Nie ma sensu płacić więcej tylko za to że ma "lepszą" metkę ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Każdy komentarz sprawia mi wielką radość i motywuje do pracy! :)
Proszę o kulturalne wypowiedzi. Spam i obraźliwe treści nie będą publikowane.

Wasze ulubione posty:

Wazon z butelki po winie.

13 lat i makijaż na twarzy?!