Minimalizm kosmetyczny: reszta produktów.

Wracam dziś z kontynuacją serii minimalizmu kosmetycznego. Odkąd go zrobiłam minął ponad tydzień, a w sumie dwa. Niczego co odrzuciłam mi nie brakuje i dobrze mi z tym. Zapraszam na dalsze porządki w mojej szufladzie, macie wgląd w to co miałam i w to czego się pozbyłam.



Na pierwszy ogień idą produkty do brwi. Zachowam wszystkie. Widzicie tu wosk do brwi z MySecret, paletkę Catrice na wyczerpaniu, kredkę z Lovley, pisak z Catrice oraz żel z Golden Rose. Paletka zaraz się zużyje i zostaną mi tylko 4 produkty :)


Z tego zestawienia odpada różowe i czarne opakowanie starych tuszy do rzęs, które coś tam jeszcze malowały, ale słabo. Odpada też zaschnięty żelowy eyeliner. Zostaje więc tylko złoty tusz z Eveline, baza z Golden Rose oraz eyeliner z Essence. Czesadło (?) do rzęs zostaje :)



Z kredek do oczu zostają tylko cielista, brązowa, czarna i srebrna, reszta odpada :) Prościzna.


Odpada tylko podkład z Yves Rocher w słoiczku. Czasami mam po nim wysyp podskórnych gul. Myślałam, że to nie jego sprawka, ale zapchał pory w skórze nawet mojej mamie, która nie ma problemów skórnych! Kolor jest super, nawilżająca formuła także, ale nie spisał się totalnie. Odrzucam go, ale z ciężkim sercem. Podkład z MaxFactora chyba również idzie do oddania bo źle wygląda na mojej skórze. Dobrze zapudrowany jest matowy, ale z bliska widać, że się zważył. Dziwna sprawa :/ 


 
Odpada puder Bell 2skinpocket oraz za ciemny puder mineralny z Golden Rose. Wcale mi nie żal :)


 Bazę pod makijaż z Golden Rose oddaję mamie. Mnie zapycha!  Szkoda...


Stąd również odpada róż z Bell 2skin. Podkreśla zaczerwienienia na mojej twarzy (mimo to męczyłam się z nim trochę bo było mi szkoda, ale po co się męczyć), oddaję go. 




Odpadają również niby "meteoryty". Szczerze: te kulki nie dają żadnego efektu. Od, taki bajer. Na szczęście jest cała rzesza kobiet, która twierdzi, że oryginał też nie powala. Tak więc szczęście w nieszczęściu, że je kupiłam.

Moja refleksja po oczyszczeniu zasobów kosmetycznych:
1. Nie kupować tanich zamienników, "meteoryty" lub róż z Bell - niby zamiennik Mac - Well Dresed (no, akurat...), nawet dla małego efektu szkoda wydawać 15zł! Lepiej już nakarmić skarbonkę.
2. Nie kupować nic pod wpływem chwili, nawet gdy mocno kusi. Ćwiczyć silną wolę, ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć...
3. Zużywać kosmetyk na ile to możliwe, nie żałować go i nie zostawiać tylko na specjalne okazje. 
4. Jeśli coś mi szkodzi i się nie sprawdzać - pozbyć się. Nie warto się męczyć przy użytkowaniu. Makijaż ma poprawiać wygląd, a nie go pogarszać. Czy warto się męczyć tylko dlatego, że coś się kupiło i żal wyrzucić? Teraz stwierdzam, że lepiej dosłownie coś wywalić do kosza, niż co miesiąc używać bubla i mieć wysyp krost i zaskórników. 
5. W końcu zrozumiałam, że kosmetyki są po to by ich używać, a nie na siłę zużywać. One są dla mnie, a nie ja dla nich. 
6. Lepiej dołożyć 50zł niż męczyć się z nijakim efektem.
7. To, że coś pasuje komuś - nie znaczy, że mi też. Tak samo jeśli komuś coś się sprawdza, mi nie musi i na odwrót.
8. Po przetestowaniu mnóstwa produktów, wiem czego mi potrzeba. Nie muszę mieć palet cieni skoro i tak nie używam takich kolorów. Choć są piękne, wolę prosty makijaż. Jeśli będę chciała użyć cienia w nietypowym i nie nudnym kolorze to kupię 1 tani z dobrą pigmentacją na próbę, zamiast palety. 
9. Nie potrzebne mi duże palety, nie używam niestandardowych kolorów. Żeby coś w "dzikim" kolorze mi pasowało, musiałabym zrobić makijaż ala charakteryzacja. Tego nie chcę i nie lubię już takiego efektu. Wolę podkreślić to co mam. Widocznie musiałam do tego dojrzeć :) 
10. Nie żałować poprzednich decyzji, to dzięki nim mam obecną wiedzę. Jakbym nie spróbowała rozmaitych produktów, to bym nie wiedziała czego oczekuję od makijażu i produtów. Wolę mieć mniej i fajnej jakości (nie zawsze to idzie w parze z ceną, więc lepiej mieć trochę tanich, trochę droższych - byle dobrych!).

Komentarze

  1. Też by mi się przydało :D. Z punktem drugim idzie mi nieźle :). Z kolejnymi np. 5 zgadzam się w 100%

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do odkładania większej sumki na lepsze kosmetyki to u mnie się to sprawdza ;) mam kosmetyki na które wydałam większe pieniądze i używam ich non stop, mam np. jedną paletkę cieni albo jeden brązer. Nie dość że fajne produkty to nie kusi tak kupowanie kolejnych kosmetyków ponieważ są one drogie, a tanich nie kupię bo wiem że jak wydam pieniądze na nie to już na te droższe nie będę miała :D i tak samoczynnie zabiłam w sobie manię kupowania :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Każdy komentarz sprawia mi wielką radość i motywuje do pracy! :)
Proszę o kulturalne wypowiedzi. Spam i obraźliwe treści nie będą publikowane.

Wasze ulubione posty:

Wazon z butelki po winie.

13 lat i makijaż na twarzy?!