📫 Haul kosmetyczny z drogerii internetowej Ezebra. 📦
Skąd pomysł na haul? Kobiety mają w sobie coś takiego, że lubią oglądać cudze zakupy. Nie uważam, że jest to złe, bo można podpatrzeć sobie fajny produkt. Jeśli jest tu jakaś chętna lub chętny na zerknięcie co wpadło do mojego koszyka to zapraszam.
Lista produktów:
💄HolikaHolika żel aloesowy 99% (aktualnie jest w promocji)
Żel aloesowy HolikaHolika jest już ze mną od kilku miesięcy, ale zawartość tego wdzięcznego opakowania już się kończy. Ktoś miał naprawdę fajny pomysł na wygląd tego produktu. Zamówiłam kolejne opakowanie, ponieważ jestem oczarowana działaniem. W dni kiedy moja cera nie wymaga mocnego nawilżenia, wystarczy tylko ten żel, kremy z lekko natłuszczającym składnikiem są mi wtedy zbędne. Żel aloesowy świetnie nawadnia skórę i łagodzi podrażnienia np. po poparzeniu/goleniu/zranieniu. Niedługo będę go stosować na gojenie blizn, jestem ciekawa jak się spisze w tej roli. Planuję kiedyś zrobić jego recenzję, więc nie zdradzę już nic więcej. Chociaż nie, muszę jeszcze dodać, że naprawdę lubię jego zapach, jest świeży i roślinny. Bardzo relaksujący :)
•
Bania Agafii maseczka oczyszczająca dziegciowa to coś na co trafiłam przeszukując internet w poszukiwaniu niedrogiej maski do twarzy, która dobrze ją oczyści, ale nie zostawi jej suchej jak wiór. Bardzo dobrze trafiłam. Z tej firmy miałam już inne maseczki i również się nie zawiodłam, jednak ostatnio potrzebowałam czegoś większego kalibru na moją kapryśną po lecie skórę. To był strzał w 10tkę!
•
Revlon Colostay do cery tłustej posiadam w odcieniu 150 buff. Mam wersję podkładu z pompką i zużyłam już 3 lub 4 opakowania (jedno już jest na wylocie, więc zaliczam). Kiedyś obawiałam się go i stroniłam od wypróbowania. Kompletnie nie jestem w stanie porównać go do starszej wersji, ponieważ nigdy jej nie używałam (nawet testera ☺). Mam wrażenie, że wiele dziewczyn się na nim zawiodło, ale liczę, że nie wycofają go ze sprzedaży! To mój największy ulubieniec i ogromne odkrycie ubiegłego roku. Na lato odcień był już dla mnie za blady, więc kombinowałam z innymi podkładami, również o innych formułach, ale żaden nie dorównał temu. Temu ulubieńcowi poświęcę już niedługo cały post na blogu ♥
Maybelline affinitone korektor posiadam w odcieniu nude beige 01. Oczywiście to najjaśniejszy kolor i jest naprawdę jasny. Krycie jest dość średnie, ale mi wystarcza. Używam go pod oczy, bo punktowo wolę coś innego i bardziej kryjącego. Żeby nie było, pod oczami mam co zakrywać, nie mam w prawdzie mocnych zasinień, ale mam wklęsłą dolinę łez, więc światło przy załamywaniu się tworzy tam cień, którego w sumie nie ma. Dzięki temu korektorowi jest to mniej widoczne. Produkt ten dobrze sprawdza się także jako baza pod cienie. To moje drugie opakowanie (już zaczęte, co widać :)) i czuję, że nie ostatnie.
•
Bourjois paletka cieni smoky stories to coś co wymarzyłam sobie na imieniny. Posiadam ją w wersji Over Rose 02. Większość cieni jakie posiadam jest matowa, ale miałam ochotę na zmianę. Trafiłam idealnie. Używałam ją na poprawiny i wytrzymała cały ten czas. Na co dzień również lubię ją używać, można stworzyć elegancki i świeży makijaż. Cienie są satynowe, miękkie z delikatnym połyskiem. Spojrzenie jest rozświetlone. Tonacja paletki jest jak dla mnie neutralna. Jestem zdecydowanie ciepłym typem urody, ale do moich stalowo-błękitnych oczu pasują właśnie kolory neutralne oraz ciepłe. Przyznam, że praca z nimi jest o wiele przyjemniejsza niż z cieniami Kobo. Pigmentacja jest według mnie w sam raz. Nie za mocna, nie za słaba, ale jeśli miałabym ją określić to na pewno umiarkowana w stronę mocnej. Cieszę się, że ją mam.
•
Bourjois róż do policzków w kolorze 95 rose de jaspe. Ta francuska nazwa po przetłumaczeniu oznacza różowy jaspis. Całkiem trafne porównanie. Zacznę od tego, że różu używam od otworzenia paczki, a więc już prawie dwa tygodnie. Pachnie nieziemsko! Jeszcze nie miałam tak przyjemnie pachnącego kosmetyku kolorowego. To coś co pierwsze dało się zauważyć (ale nosem). Opakowanie również jest piękne i stylowe, w środku jest mały pędzelek i sprawdzi się w podróży. Róż ma wypiekaną i bardzo trwałą formułę. Kolor jest świeży i określiłabym go jako neutralny róż w kierunku ciepłego z domieszką srebrnych drobinek. Dodaje twarzy życia i ładnego rumieńca. Wytrzymuje cały dzień. Jeśli chcecie mogę zrobić jego recenzję, bo myślę, że mam już wszystkie przemyślenia jakie mogłabym uzyskać na jego temat.
Interesting beauty products. We keep in touch. xx
OdpowiedzUsuńThanks ;)
UsuńŻel aloesowy chodzi za mną od dawna. Muszę go kupić, ciekawi mnie jego działanie na mojej skórze. Dzięki za komentarz na moim blogu. Super ,że wracasz do blogosfery. Będę zaglądać częściej , czekam na nowe posty. Pozdrawiam, buziaki ;*
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że mnie pamiętasz :) Warto kupić ten żel, kiedyś miałam żel aloesowy z Gorvity i nie zrobił na mnie wrażenia.
UsuńŻel aloesowy, wygląda cudownie, co widzę go gdzieś na blogu, myślę sobie: muszę go mieć. Ostatnio nawet trzymałam go w ręku? No i czemu durna go nie kupiłaś? Sama nie wiem :(
OdpowiedzUsuńTeż tak czasem mam ;) Naprawdę warto.
UsuńLubię tą drogerię internetową! Ostatnio zamawiałam podkłady z MaxFactor :)
OdpowiedzUsuńMają przystępne ceny i jak na razie się nie zawiodłam :)
UsuńO będę musiała kupić sobie ten żel aloesowy mój blog
OdpowiedzUsuńNie powinnaś tego żałować :)
UsuńTyle czytam o tym żelu, że w końcu muszę się na niego skusić :P
OdpowiedzUsuńTeż odkładałam jego zakup i teraz myślę "kobieto, dlaczego?!" :D
Usuń